Sunday 27 March 2016

{ 1 } Who are you?


Biel, otaczało ją strasznie dużo bieli, chociaż to smutek, był tutaj najbardziej dostrzegalny. Każdy czuł się tutaj jakoś inaczej, nieswojo, w pewnym sensie tracił zmysły. To miejsce zawsze wywoływało dreszcze, u osób do niego nieprzyzwyczajonych. Crystal jednak znała to miejsce niemalże na pamięć, te długie miesiące sprawiły, że nauczyła się świetnie kłamać i być spokojna w ekstremalnych sytuacjach, wiedziała jak się tu odnaleźć. To smutne, choć i w pewnym sensie zabawne, że człowiek potrafi się przyzwyczaić do niemalże wszystkiego - nawet do pewnego rodzaju wegetacji. Na początku było zupełnie inaczej, dziewczyna była pełna nadziei i energii, chciała walczyć o swoje, nie poddawała się, z czasem zrozumiała jednak że to wszystko na próżno. Tutaj każdy uważał ją za wariatkę, która coś sobie uroiła i nie potrafi się od tego uwolnić. Poddała się więc, bo wiedziała, że jak na razie będzie to najlepszą opcją... W końcu mieli ją wyleczyć, prawda?

Dzień jak każdy inny, akurat dzisiaj był to dzień odwiedzin, więc nie musieli siedzieć zamknięci w czterech ścianach (o ile nie byli przypadkami ''beznadziejnymi'', a Crystal do nich nie należała) i skorzystać ze wspólnego pokoju. Ojciec odwiedził ją jednak tyko na chwilę, bo dostał wezwanie niecierpiące zwłoki, Dziewczyna nie chciała jednak jeszcze wracać do siebie, więc postanowiła zostać. Wszystko było lepsze od siedzenia w tym pustym pokoju i wpatrywania się w ścianę. Zajęła więc miejsce w fotelu z boku, zaraz obok okna i wbiła w nie na chwilę zamyślony wzrok. Na jej kolanach spoczywała przyniesiona przez ojca książka. Musiała tu jeszcze wytrzymać zaledwie miesiąc, a później stąd wyjdzie i będzie wreszcie mogła zapomnieć o tym miejscu i żyć normalnie. Przyrzekła coś sobie i musiała dotrzymać tej obietnicy, choć wiedziała że nie będzie łatwo. Z zamyślenia wybudził ją jakiś ruch, a raczej czyjeś potknięcie się o jej nogi. Zmarszczyła delikatnie czoło i przeniosła nieobecny wzrok na mężczyznę, który w ostatniej chwili odzyskał równowagę i spojrzał na nią zdziwiony, choć też i w pewnym sensie rozbawiony. Automatycznie podciągnęła nogi na fotel, podkulając je pod siebie.
- Ostrzegali mnie że w tym szpitalu są szaleni ludzie, ale nikt mnie nie ostrzegł, że ktoś będzie próbował mnie zabić, podczas odwiedzin.
Powiedział z rozbawieniem, unosząc ku górze brwi. Crystal przewróciła tylko teatralnie oczami, po czym posłała mu nieco zadziorny uśmiech.
- Nie wiesz, że po wariatach można się spodziewać wszystkiego?
Zapytała, choć raczej bardziej było to stwierdzenie. Przyjrzała się mu nieco uważniej, zastanawiając się czy widziała go tutaj wcześniej. Z pewnością nie był pacjentem, w skład personelu również nie wchodził, więc musiał przyjść tu kogoś odwiedzić. Całkiem możliwe że wcześniej go już widziała, ale raczej nie przywiązywała uwagi do ludzi, którzy przewijali się przez ten pokój.
- Zabawna jesteś.
Odparł tylko z wyraźnym rozbawieniem, chociaż też w pewnym sensie zdziwiony. Spodziewał się tutaj bardziej sztywniaków, osób które raczej nie kontaktowały, lub w pewnym sensie były straszne (przez to co mówiły lub robiły), a tymczasem trafił na zupełnie normalną dziewczynę.  Z drugiej jednak strony, jego siostra z początku, również nie wykazywała żadnych objawów - była jak normalna kobieta, a teraz?
- Zapamiętam to i jak stąd wyjdę to zastanowię się nad jakąś karierą komika.
Blondynka mruknęła tylko w odpowiedzi, choć uśmiech sam mimowolnie cisnął się jej na usta. Dean się tylko zaśmiał i również odwzajemnił jej nieznaczny uśmiech.
- Dean.
Dodał po chwili, wyciągając w jej kierunku dłoń. Crystal spojrzała na niego uważnie przez dłuższą chwilę, jakby nie wiedziała, czy powinna teraz zawierać jakieś nowe znajomości i to jeszcze w takim miejscu.
- Crystal.
Odpowiedziała jednak po chwili, niepewnie ściskając jego dłoń. W tym samym momencie, podeszła do nich jakaś kobieta, wyraźnie słychać było jej głos zza pleców Dean'a.
- Tu jesteś Dean, już myślałam że się zgubiłeś.
W tonie jej głosu słychać było odrobinę żartobliwości. Wyłoniła się powoli zza jego pleców i spojrzała na Crystal, a potem na Dean'a. Mężczyzna uniósł ku górze brew i spojrzał na nią, jakby z politowaniem, choć wyraźnie widać było jego uśmiech.
- Megan, to Crystal, Crystal, to Megan.
Powiedział po chwili, nie tracąc z twarzy uśmiechu. Crystal przyjrzała się jej uważnie, ponieważ miała wrażenie, że już ją wcześniej widziała, że ją zna.
- Właściwie to my się już znamy. Uczęszczamy razem na zajęcia.
Odparła Megan, jakby czytając w myślach blondynki. Kobieta tylko skinęła głową, potwierdzając tym jej słowa. Dean był jej mężem, partnerem? Nigdy wcześniej nie wspominała o tym, na żadnych wspólnych spotkaniach. Słyszała zdawkowo o jej rodzinie, dzieciach, ale nigdy żadnych konkretów. Właściwie to się jej nie dziwiła, sama mało o sobie mówiła, nie czuła się komfortowo na tych zajęciach z grupą wsparcia.
- No mój drogi, wydaje mi się że już dosyć tych flirtów, chyba mamy kilka ważnych spraw do obgadania?
Zwróciła się do niego po chwili, obracając się do niego przodem. Spojrzała na niego łagodnie, choć wyczekująco.
- Wcale z nikim nie flirtowałem.
Odpowiedział niemalże od razu, obronnie, choć słychać było nutkę rozbawienia w jego głosie. Kątem oka spojrzał na Crystal, która tylko spokojnie przyglądała się tej scence.
- Jasne, idźcie, nie zatrzymuję was.
Powiedziała łagodnie, posyłając im nieznaczny uśmiech. Dean przez chwilę wyglądał, jakby się wahał, ale dziewczyna pociągnęła go dyskretnie za rękaw koszuli.
- Miło było Cię poznać.
Powiedział po chwili, posyłając jej szeroki uśmiech, po czym ruszył za kobietą, na drugi koniec pokoju. Crystal odprowadziła ich wzrokiem, po czym zabrała się za czytanie książki. Nie miała pojęcia że jeszcze przez chwilę Dean przyglądał się jej z drugiego końca sali. Był nią trochę zaintrygowany, choć sam do końca nie wiedział dlaczego. Miał wrażenie że coś w sobie kryje, że jest naprawdę interesującą istotą.
_______

Witajcie, wreszcie udało mi się napisać pierwszy rozdział. Muszę się przyznać do tego, że początki zawsze wychodzą mi najgorzej i w dodatku najkrócej, więc z góry przepraszam. Myślę że z czasem się rozkręcę, bo naprawdę mam pomysł i wenę na tą historię. W tym jednak rozdziale, nie chciałam się na siłę rozpisywać i dodawać niepotrzebne wątki, chciałam się skupić na poznaniu tych dwóch postaci, ale jednocześnie nie chciałam zdradzić zbyt wiele. Mam nadzieję że jednak was zainteresowałam i zapraszam do kolejnego rozdziału, który mam nadzieję napisać wkrótce. ;)

Tuesday 22 March 2016

Prolog.


 Siódmy lutego, 2015 rok.
   Droga Mamo, 

        Kompletnie nie rozumiem co się dzieje. Czuję się jak dziecko we mgle i strasznie żałuję, że nie możesz mnie przez nią przeprowadzić. Wszystko działo się tak szybko, że nadal kręci mi się w głowie od nadmiaru informacji i nadal nie do końca potrafię zrozumieć, co się stało. Wiem tylko tyle, że miejsce w którym się znalazłam jest naprawdę zimne. Nie chodzi wcale o brak grzejników czy ciepłych koców, za tym kryje się coś jeszcze... Ludzie są zimni, atmosfera jest zimna i nie ważne jak bardzo próbuję się ogrzać tym swetrem, który dostałam od Ciebie ostatnio na święta, nie mogę się ogrzać. Nadal czuję te okropne dreszcze, kiedy widzę na sobie spojrzenia pielęgniarek. 

        Nawet nie wiesz, jak ciężko się tutaj śpi, czasami nie wiem, czy to krzyczą moje myśli, czy staruszka za ścianą obok. Miejsce w którym się znalazłam, kompletnie nie przypomina domu, niczyjego domu, wcale nie jest tu tak cudownie, jak to często opisują. Ludzie naprawdę potrafią czarować słowami, albo to po prostu inni chcą uwierzyć w to, co wydaje się dla nich najlepszą, słuszną opcją. 
Wiem że odeszłaś, że już Cię nie ma, ale obiecuję, że nie przestanę szukać Twojego mordercy. To wcale nie było samobójstwo, to nie był tylko niefortunny zbieg zdarzeń. Teraz mi nie wierzą, ale jak tylko stąd wyjdę znajdę dowody, znajdę sprawcę, nie wywinie się z tego tak łatwo. Nie zapomnę, mamo, choć tak ciężko jest chować te tabletki. Nie mam już żadnego miejsca, które zostałoby niezauważone przez sprawdzający mnie personel. Jestem tu dopiero tydzień, ale sama nie wiem ile jeszcze będę w stanie tak wytrzymać.

    Szpital psychiatryczny.

       Kiedyś znałam to miejsce jedynie z opowieści, z filmów, nigdy jednak nie wydawało się ono tak przerażające, jak teraz. Ktoś jednak musi pomścić Twoją śmierć, wskazać prawdziwego sprawcę, więc wiem, że nie mogę się poddać. Nie poddam się, mamo, dla Ciebie. Muszę kończyć, chyba zaczynają już obchód. Będę jednak pisać na bieżąco, a przynajmniej na tyle bieżąco, o ile pozwoli mi na to czas i sytuacja.

Kocham Cię, 
Twoja Crystal. 

Zwiastun: